piątek, 25 marca 2016

Na rozstaju dróg

Stoi samotnie w skwarze ran swoich
Nikt go nie napoi nadzieją
Nikt nie przystanie skruszony

Nieruchome Jego powieki
i ciało zdeptane
jak liście kolorowe
u stóp Jego cierpienia

Usta i członki Jego szronem zachodzą
Spośród płatków śniegu
skrzypienie dobiega za świętego drzewa
To trwoga niczym mróz
ze wszystkich stron do serca się wlewa

Wielka wina na ulicach zakwita
jak piękne bratki wokół Jego krzyża
A On nadal trwa
wśród drzew ludzi wsi i miast

Czasami można dostrzec jakiś ruch
Zmęczonym wzrokiem spogląda w dół
z myślą że to ludzki żal i ból
Lecz to tylko kolejny gwóźdź

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz