Miłość to dwie połowy całości
Jaśniejące jak słońce
To codzienne śniadania
W różowych okularach
To otwarte drzwi kochania
I kwaśne łzy rozstania
I nie wiesz nawet kiedy cię złapie
Lekko do piersi przydusi
Przez żyły się wkradnie
W tętnice zapuka
Policzki zabarwi
Rozsądek rozkradnie
A wszystko to byś nie zważał
Kiedy solą w oczy sypnie
A serce zaciśnie aż krew w uszach zaszumi
Kiedy usta drżący wdech wezmą
A umysł na wydechu wyrzuci myśl
Że oprócz powietrza nie masz już nic